-

niedziela, 3 listopada 2013

Nienawidze jej ...

-A więc, chcesz wiedzieć jak mi poszło, tak?!- Jasmine zaczęła mówić podniosłym głosem. Czuła w sobie tyle energii, że nic już jej nie było w stanie powstrzymać.
-No słucham- Tauriel wciąż drwiła z elfki.
-Poszło mi znakomicie, wiesz, ale poszłoby mi lepiej gdybyś się znowu nie wtrąciła!- zaczęła krzyczeć, wszyscy wokoło zaczęli się patrzeć na dwie młode elfki, kłócące się. Rzadko kiedy było spotykane takie zdarzenie.
-Słucham?!-wyparła się Tauriel.-Gdyby nie ja, i moja armia z pewnością byście sobie nie poradzili, a Ty jeszcze śmiesz mi mówić, że się wtrącam?- Tauriel nie dawała za wygraną. 
-Dalibyśmy sobie rade, i to bez Ciebie i twojej armii!- elfka gestykulowała rękoma.
-Chyba sama nie nie wierzysz w to co mówisz- parsknęła śmiechem rudowłosa elfka.
-Wiesz co, nie mam ochoty już z Tobą rozmawiać.. szkoda mi czasu- z tymi słowami elfka momentalnie ochłonęła, obróciła się i kierowała ku koniowi.
Tauriel złapała za nadgarstek Jasmine i pociągła ją lekko.
-Od kiedy księżniczka tak się owo zachowuje?- znów prowokując czarnowłosą dziewczynę.
Jasmine momentalnie wyszarpnęła się dziewczynie.
-Jesteś bezczelna!- opryskliwie parsknęła w jej stronę elfka. - słuchaj nie wiem, o co Ci chodzi, ale zostaw mnie w spokoju, i nie pokazuj mi się na oczy. Najlepiej wynoś się z mojego Królestwa. Jeżeli nie, sama do tego doprowadzę. Wszyscy elfowie będący przy owym zdarzeniu zamarli po tych słowach. Jeszcze nikt nigdy w taki sposób nie postawił się Tauriel. Nigdy nie miała Ona konkurencji. A teraz, czyżby miało się to zmienić?
Jasmine w spokoju dosiadła teraz Figaro.
Tauriel wyśmiała elfkę.-chyba nie sądzisz, że Ty możesz mi coś zrobić?
Dziewczyna już nie odpowiedziała. Właśnie miała już odjeżdżać kiedy podbieg do niej Legolas. Stanął naprzeciwko niej.
-Jasmine poczekaj, wrócimy razem- mówił spokojnym głosem.
-Przepraszam, ale nie tym razem- elfka zebrała wodze i pogalopowała w dół drogi którą przyjechała wraz z Legolasem. Kiedy odjeżdżała, kwiat który podarował jej Legolas, spadł.
Książę podniósł go i obrócił się ku Jasmine, mógł Tylko patrzeć, jak odjeżdża. Nic nie mógł zrobić. To co się stało, nie dawało mu to spokoju. Teraz wiedział, o co w tym wszystkim chodzi..
Blond włosy elf udał się do swojego konia po czym właśnie miał go dosiadać kiedy odezwała się Tauriel.
-Nie rozumiem jej- westchnęła elfka. Mówiła nader spokojnym głosem. Jak gdyby nic się nie stało.
Legolas teraz bez żadnych skrupułów dosiadł konia, jakby to co powiedziała Tauriel w ogóle do niego nie doszło.
-Idziesz?- skierował wzrok ku elfce z poważną mimiką twarzy i równie poważnym głosem.
-Ale ...- jąkała zmieszana Tauriel. Czyżby to, co działo się kilka minut temu, wcale nie dotknęło Legolasa, a może nie zrobiło to na nim żadnego wrażenia? W głowie elfki zrodziło się spore zamieszanie.
-Idziemy..- elfka krzyknęła coś do elfów i Ci ustawili się po czym wszyscy powolnym marszem udali się do domu. Legolas jechał powoli na koniu obok idących elfów.


Jasmine wciąż galopując dojechała już do Lorien. Jedną z dróg dotarła do stajni i cała roztrzęsiona zaprowadziła Figaro do boksu. Elfowi obok powiedziała tylko, aby go rozsiodłał i zajął się nim. Sama pośpiesznym krokiem wyszła ze stajni.. nie zważała uwagi na nikogo. W jej głowie wciąż siedziało zdarzenie z ostatniej chwili. Nie wytrzymując delikatna łza przejechała jej po policzku. Otarła ją i w końcu była już przy swoim Tallanie. Weszła po schodach i otworzyła białe, piękne zdobione drzwi. Które były zrobione z najlepszego drzewa.
Elfka weszła do pomieszczenia po czym mocno zatrzasnęła za sobą drzwi. Stanęła na środku mieszkania i jedną ręką ogarnęła swoje piękne, brązowe włosy.Przymknęła delikatnie oczy, zmarszczyła usta po czym kolejne łzy zaczęły spływać jej po policzkach. Tym razem ich już nie otarła..
Jasmine zdjęła swój łuk i odpięła kołczan ze strzałami, przez chwilę trzymała je w dłoniach, po czym z największą siłą wyrzuciła je w pokój. W dziewczynie zgromadził się jakiś ból, którego sama nie umiała dokładnie opisać. Łzy zaczęły nieustannie spływać z jej oczu. Teraz wyciągnęła dwa miecze które również wyrzuciła z jakże wielką siłą i nienawiścią. Jasmine klęknęła na ziemi zakrywając twarz rękoma. Płakała. Nie był to zwyczajny płacz, lecz płacz nienawiści, bólu. 
-Nienawidzę jej!- krzyczała Jasmine- Nienawidzę!- po czym znowu zaczęła ryczeć..
Po chwili do mieszkania elfki weszła zabiegana Amber. 
-Matko, Jasmine, co się stało?- elfka uklękła obok rozpaczającej Jasmine.
-Nic!- wymamrotała zapłakanym głosem dziewczyna.
W końcu podniosła twarz, przejechała ręką od czubka głowy włosy. Twarz miała całą zapłakaną. i czarne smugi pod oczami od makijażu jaki miała. Amber nigdy nie widziała elfki w takim stanie.
-Powiedź co się stało?- spytała po raz kolejny.
-Nienawidzę jej, rozumiesz- zmęczonym głosem odparła Jasmine.
-Ale kogo?- chodź- Amber chwyciła delikatnie Jasmine a ramię-usiądziemy na łóżku..
Jasmine wstała i razem z Amber usiadła na łóżku, tak jak zaproponowała.
-Ona robi wszystko, żeby mnie upokorzyć, zniszczyć!- Jasmine znowu podniosła ton.. łzy nie przestawały jej spływać.
-Kto, ta Tauriel?- spokojnym głosem odparła Amber.
-Tak, ta Tauriel!- z tymi słowami Jasmine spojrzała na swoja przyjaciółkę- a kto inny!
-Ale powiedź mi, co się stało takiego?
Jasmine wstała z łóżka i zaczęła nie spokojnie kręcić się naprzeciw siedzącej Amber.
-Wyśmiała mnie, przy wszystkich, rozumiesz, jakby Ona była najlepsza.. - elfka westchnęła mocno.
-A to.. Legolasa tam nie było?- Amber wpatrywała się w Jasmine.
Dziewczyna słysząc to imię momentalnie znowu się zdenerwowała. Stała odwrócona tyłem do elfki patrząc na wielkie okno które  było naprzeciw jej łoża.
-Amber, wyjdź..-szepnęła spokojnym, jednak napiętym głosem do złotowłosej elfki.
-A-ale, dlaczego- Amber wyprostowała się, i przejechała rękoma po swoich udach.
-Wyjdź, nie rozumiesz!- krzyknęła ostro do Amber. Nie odwracając się.
Z tymi słowami elfka bez żadnych już słów wstała, i wyszła trzaskając drzwiami.
W tym momencie Jasmine odwróciła się, i znów rzuciła jednym mieczem który leżał na podłodze w drzwi.
-Ugh!- warknęła elfka siadając na łóżku.
Przejechała ostatni raz po włosach i przetarła dłońmi swoją twarz, całą z łez i czarnego tuszu.
Położyła się na plecach, i przewróciła na prawy bok. Nic już dzisiaj nie chciała robić. Tylko żeby wszyscy dali jej święty spokój.





czwartek, 31 października 2013

Zasadzka.

Stępowali tak jeszcze przez krótką chwilę, po czym galopowali przez kawałek ścieżki która wciąż prowadziła prosto. Bardzo dobrze się bawili, co chwile śmiejąc się można było pomyśleć, że dzisiejszego spotkania nic nie zepsuje.
Las był bardzo duży, nie trudno można było się w nim zgubić. Drzewa porastały również przeróżne rośliny, wplatające się z pięknymi kwiatami. Dzień był bardzo słoneczny.

-Jak myślisz, dokąd doprowadzi ta ścieżka?- powiedział w końcu Legolas, stępując znów konia.
-Um- mruknęła Jasmine- nie mam pojęcia.
Chód ich koni momentalnie się wyrównał, jechali bok w bok.
-Następnym razem wybierz las, w którym jest więcej ścieżek- mamrotała z ironią dziewczyna.Po chwili zaśmiała się.
-Następnym razem, to Ty poprowadzisz, hm?- spierał się elf.
-Dobrze! za chwilę na pewno będzie koniec tej drogi, lub w najlepszym przypadku będzie rozwidlenie.- syknęła elfka.
Wszystko co Jasmine powiedziała, sprawdziło się. Dojechali na koniec drogi gdzie od niej, prowadziły dwie inne. Jedna w lewo, druga w prawo, obie wydawały się ciemne patrząc w ich głąb. Stali na środku, rozglądając się, nagle zawiał mocniejszy wiatr. Pare chmur przykryło pięknie świecące słońce.
-Wracamy?- zapytał książę.
-Nie, dlaczego? jedźmy którąś z tych ścieżek, co nam szkodzi- lamentowała Jasmine.
-Jesteś pewna?- Legolas patrzał na elfkę.
-Jak nigdy- posłała uśmiech- to którą wybieramy?
- Jak dla mnie może być ta po prawej- syknął Legolas jakby nie do końca zadowolony z mało przemyślanej decyzji elfki.
-To jedźmy- odparła ruszając konia do marszu.
Legolas ruszył zaraz za nią.
-Byłaś już tutaj?- zapytał.
-Niee ..- ciągnęła Jasmine- A.. ty?
- Też nie.
-Myślę, że nic nam nie grozi, przecież, co mogło by nam się tu stać..- mówiła ironicznie Jasmine.
Jechali tak przez dłuższą chwilę, mrok zaczął bardziej przytłaczać las. Wiatr co chwilę podmuchiwał, słońca jak nie było, tak nie ma. Konie stępowały bardzo ruchliwie, ciągle się rozglądały i co jakiś czas zatrzymywały.
Nagle coś zaczęło szeleszczeć w niedalekich krzakach.
-Co to?!- Jasmine odparła z lekkim strachem w głosie.
Cofnęli się kilka kroków do tyłu, konie zaczęły się wiercić, nie potrafiąc ustać w miejscu, parskały.
-Spokojnie-mówił opanowany Legolas, wpatrując się w dany punkt.
Szelest nie przestawał, wręcz przeciwnie, stał się bardziej głośny, z niedalekich krzewów, drzew, również zaczęły dobiegać różne odgłosy.
Legolas wyciągnął swój łuk, i napiął cięciwę z napiętą strzałą, gotową do wystrzału w każdym momencie.
-Co ty robisz?- cokolwiek tam jest, jest tego dużo, w dwójkę sobie nie poradzimy!- mówiła podniosłym tonem Jasmine.
-Poradzimy..-odparł elf spokojnym i jednocześnie poważnym głosem, wciąż wpatrzony w dany punkt.
Elfka spojrzała na elfa.
-Dobrze- z tymi słowami złapała swój łuk, i napięła strzałę.
Stali na środku drogi, sami.
Nagle z krzaków wybiegły pokraczne stwory, niby niskie, lecz bardzo zwinne, były czarne i dość dobrze uzbrojone.
-Gobliny!-wykrzyknął Legolas wypuszczając strzałę w ich kierunku.
Nawet nie zorientowali się, kiedy zaczęli strzelać w nich co parę sekund, momentalnie Goblinów zaczęło coraz więcej przybywać. Pojawiali się z drzew, wybiegały z poboczy.
Elfowie zebrali konie i mieli ruszać bliżej ku stadu potworów, kiedy nagle usłyszeli dźwięk rogu.. delikatny w porównaniu z tym co słychać było w ostatnim czasie. Legolas i Jasmine opuścili łuki, gdy zobaczyli że Gobliny zaczęły się wycofywać. Nagle I od lewej strony, jak i od prawej wybiegło kilkunastu elfów, którzy zaczęli strzelać w stwory, a reszta bez skrupułów biegła na nich z długimi, ostrymi mieczami.
Po niedługim czasie, stado Goblinów zostało wybite.
Elfowie podeszli bliżej pary, i zaczęli opowiadać całe zdarzenie, jak to śledzili te potwory cały dzień, słysząc informacje od elfów z Lorien, że krążą się niedaleko królestwa.
Nagle z ze stojącego tłumu elfów, wyłoniła się Tauriel. Podchodząc naprzeciw siedzącym na koniach Legolasa i Jasmine oznajmiła:
-Gdyby nie my, nie mielibyście tyle szczęścia- odparła zadowolona spoglądając na Legolasa.
-Przybyliście w samą porę!- wykrzyknął lekko zmęczony elf, zsiadając z konia.-Dziękuje za pomoc, Tauriel-elf posłał uśmiech do stojącej naprzeciw niemu elfki.
-W to nie wątpię-mruknęła Jasmine cały czas siedząc na Figaro.
Tauriel podeszła bliżej Jasmine. Stojąc ze złożonymi rękoma w poprzek.
-No i jak ci poszło?- zapytała opryskliwie rudowłosa elfka.
-Słucham?- odparła tym samym tonem co Tauriel.
-Pytam się, jak ci poszło, księżniczko..-ciągnęła elfka nie spuszczając oczu z Jasmine, uśmiechając się arogancko.
-No nie .. - myślała Jasmine.
Słysząc te słowa, elfka impulsywnie zeszła z Figaro i stanęła twarzą w twarz z Tauriel...




_____________________________________________________________

Przepraszam że tak krótko, i nie za fajnie, ale pisałam torszke na szybko,
i mam nadzieje że w weekend coś jeszcze napiszę.


czwartek, 24 października 2013

Najpiekniejszy :D

Dzień dobry, chciałabym się wam pochwalić moją nową zdobyczą.
Jest to wielki plakacik jaki sobie zakupiłam.
Strasznie mi się spodobał dlatego nie widziałam innej opcji by go nie mieć :)


Co sądzicie ? : ) <3

wtorek, 22 października 2013

Przepraszam..

Po nieprzespanej nocy Jasmine rano udała się na śniadanie. Ubrała swą piękną granatową suknię i w spokoju uczestniczyła w śniadaniu. Nie spotkała ani Legolasa ani Tauriel. Zaciekawiło ją to więc zaraz po skończonym posiłku poszła do swego Talanu. Przebrała się w swój strój wojowniczy. Założyła swój łuk oraz przypięła z tyłu swój kołczan ze strzałami. Zeszła na dół i po wyjściu z Talanu widziała spacerującą Amber.

-Cześć Jasmine!- dziewczyna wykrzyknęła uśmiechając się szeroko do Jasmine.
-Cześć-odparła z lekkim uśmiechem.
-Gdzie się wybierasz o tej porze, tak ubrana?- spytała Amber spoglądając na dziewczynę od góry do dołu..
-Jadę w teren. Dawno nie jeździłam. Pojedziesz ze mną?
-Nie, nie.- spierała się Amber.- Wiesz że nie lubię jeździć konno..
-Nie lubisz..- ciągnęła Jasmine patrząc na przyjaciółkę.- Przyznaj się że po prostu nie umiesz.- wyśmiała ją lekko.
-Nie prawda..- sprzeczała się blond włosa dziewczyna.Choć obie wiedziały że to prawda.
-Dobrze,nie wiesz co tracisz- uśmiechnęła się szeroko Jasmine.
-Nic nie tracę- mówiła spokojnym głosem.
-W porządku, rób jak uważasz. Ja na razie idę, spotkamy się później..- uśmiechnęła się Jasmine.
-Okej, na razie.

Po tej krótkiej rozmowie Jasmine w końcu udała się drogą która prowadziła za koniec Talanów. Po niej prowadziła mała ścieżka i rozchodził się wielki plac, a na niej piękna, biała stajnia. Porastały ją piękne białe kwiaty, takie jak na Mallornach. W Lorien mieli przepiękne konie. Głównie przeważały białe wierzchowce, ale nie od Jasmine. Miała Ona bowiem pięknego, karego  fryza, który należał tylko do niej. Nazywał się Figaro. Jasmine nigdy nie dowiedziała się, jak trafił On do Lorien. Ale kiedy pierwszy raz go ujrzała, wiedziała że będą się wypełniać idealnie, tylko Ona i Figaro.
Jasmine weszła do stajni, przy niektórych boksach stali elfowie oporządzając konie, do każdego posyłała delikatny uśmiech.
Prawie na samym końcu stanęła przy jednym boksie..

-Witaj Figaro- mówiła spokojnym głosem Jasmine, delikatnie głaszcząc konia po pysku. Otworzyła boks i weszła do środka.
-Tęskniłeś co?- zaśmiała się dziewczyna wtulając się w konia.
Koń delikatnie otarł się łbem o ramię elfki.
-Dzisiaj wybierzemy się gdzieś w teren, co ty na to?- mówiła głaszcząc go po szyi. 
Jasmine odwróciła się i nagle zobaczyła przy boksie Legolasa. Dziewczyna stała jak wmurowana.
- Legolas?- podeszła bliżej, uśmiechając się szeroko. Poczuła nagły przepływ energii, jak gdyby nie wiedziała go tyle czasu. Od razu poczuła się lepiej, kiedy był w jej obecności.
-Witaj Jasmine-elf odwzajemnił uśmiech.
-Co Ty tutaj robisz?- od razu zapytała zaciekawiona.
-Własnie miałem wybierać się w teren.
To świetnie- powiedziała znowu uśmiechając się.
Jasmine wyszła z boksu zamykając drzwiczki.Stanęła obok księcia.
-Wiesz, chciałbym Cie przeprosić za wczoraj..-ciągnął elf.- Przykro mi że tak skończyło się nasze spotkanie- z tymi słowami elf nagle spoważniał.
-Nie masz za co przepraszać. Nic się nie stało- odparła Jasmine posyłając delikatny uśmiech choć był On wymuszony, wciąż dziwnie czuła się tamtego wieczoru, ale nie chciała tego w żaden sposób ukazywać.
-Sądzę że jest- uśmiechnął się- może za tamtą sytuację pozwolisz że wybierzemy się razem w ten teren?
-No pewnie, z chęcią.
-Ale najpierw wyczyszczę konia i osiodłam go.Poczekasz?- Jasmine spojrzała na Legolasa.
-Oczywiście, ja również muszę wyszykować mego konia-zaśmiał się.- to może spotkajmy się przy wyjściu ze stajni, dobrze?
-Tak, jasne- odparła Jasmine i weszła z powrotem do boksu Figaro i posłała delikatny uśmiech.
Po dokładnym wyczyszczeniu i osiodłaniu wyprowadziła konia z boksu i udała się korytarzem do wyjścia. Legolas już tam czekał.

-To jak, przygotowana?- rzucił Legolas wsiadając na konia.
-Pewnie, jak zawsze- dodała. I po chwili sama siedziała już na koniu.
Ruszyli powolnym stępem.
-A gdzie właściwie pojedziemy?- spytała elfka.
-Hmmm- myślał przez chwilę- może wyjedźmy z Lorien i po drodze coś się wymyśli.
-Można i tak- odpowiedziała.
-Nie było Cię dzisiaj na śniadaniu?- dziewczyna spoglądnęła na elfa.
-Ach tak wyszło że akurat nie, z rana miałem parę spraw do załatwienia- uciął Legolas jakby unikał drążenia tego tematu.
-Rozumiem.- odparła do elfa.
Po niedługim czasie wyjechali już z Lorien. Zaraz po nim rozpościerała się wielka łąka i niewielka rzeka przepływająca kawałek dalej. Po bokach widniały inne lasy.
Jasmine dała delikatną łydkę Figaro, i ruszył kłusem.
-Na co czekasz-wykrzyczała Jasmine- chodź!- zaśmiała się elfka obracając się i spoglądając na elfa.
-Dobrze, a więc tak chcesz?- mówił śmiejąc się do elfki. Również zebrał swego konia do kłusa i podążył za Jasmine.
-Nie wiem czy wiesz, ale w szybszych chodach nie masz szans mnie dogonić- odparł śmiało elf.
-To się potem okaże.
Znowu przeszli do stępa.
-Może wjedźmy w tamten las?- wskazał ręką Legolas.- już stąd widać dużą ścieżkę.
-Okej.- odpowiedziała.
Jechali krótką chwilę w ciszy. Wjechali już do lasu i droga okazała się naprawdę szeroka. 
-Co się stało, Jasmine?-spytał po dłuższym czasie ciszy.
-Słucham?.. a nie, nie- spojrzała na Legolasa posyłając uśmiech. Zamyśliłam się przez chwilę.
-Nie przez taką chwilę- dogryzał elf.
-No przestań- śmiała się elfka- ty też byłeś cicho.
-Absolutnie nie-spierali się.
Nagle Legolas zatrzymał konia.
-Co jest?- spytała Jasmine.
-Spójrz na boki drogi,widziałaś te kwiaty?- z tymi słowami elfka spojrzała na pobocza.
-Och tak, piękne są, wcześniej w ogóle nie zwróciłam na nie uwagi- zachichotała.
Legolas podszedł bliżej kwiatów i przyglądał się im. Po czym delikatnie urwał jednego, który wyróżniał się od innych, kształtem płatków przypominaj różę, był jasno różowy. Po chwili podszedł do siedzącej na koniu Jasmine..
-Proszę, to dla Ciebie-uśmiechnął się i wręczył jej kwiat.- wiem, że nie jest bardzo piękny jakbyś chciała, ale widząc go, pomyślałem o tobie.
-Dziękuje bardzo jest śliczny.- odparła po czym delikatnie powąchała go- i równie pięknie pachnie- odwzajemniła szczery uśmiech.
Elf z powrotem wsiadł na konia i ruszyli stępem dalej wiodącą się drogą...








poniedziałek, 14 października 2013

Witam!

Dzień dobry. Dzisiaj chciałabym napisać coś od siebie dla osób które czytają mojego bloga ( mam nadzieje że takie są c: ) że z powodu szkoły oraz nauki nowe rozdziały będę pisać dopiero w weekendy.
Myślę że rozumiecie, nawet jakbym chciała pisać w tygodniu, to nie mam za bardzo pomysłów na nowe posty bo nie mam ' weny twórczej ' więc do weekendu! : )




piątek, 11 października 2013

Ktos jeszcze ..

- Sam tak spacerujesz?- zapytała z lekkim nie do wierzeniem Jasmine.
- Tak się złożyło- uciął szybko Legolas.
- Nie zapoznałeś się jeszcze z żadnymi innymi elfami w Lorien?- zaśmiała się Jasmine. Po chwili dopiero zorientowała się że jej poczucie humoru czasami jest nie na miejscu.
- Przepraszam Cię.- szybko dodała spoglądając na siedzącego obok księcia. Nie miałam tego na myśli.. Młoda elfka zaczęła się tłumaczyć jak nigdy dotąd.
- Spokojnie-  przerwał lamentom Jasmine. Przecież nic się nie stało. Uśmiechnął się do niej. Wcale nie wziąłem sobie tego na poważnie, chyba nie myślisz że jestem aż tak poważny na jakiego wyglądam?- dodał elf z lekką ironią.
- Nie, nie- zaprzeczała wręcz dziewczyna.Skądże znowu- zaśmiała się delikatnie.
- To naprawdę mnie uspokoiłaś-dodał zerkając na elfkę -a dlaczego tak się przejęłaś tym ' żartem ' z elfami z Lorien?- spytał. W jego głosie Jasmine usłyszała trochę pogardy.
- Być może dlatego że nie wiedziałam jak to odbierzesz, mogłoby Cię to w pewien sposób dotknąć, przecież nie znam Cię, nie wiem jaki jesteś - ciągnęła zdanie.
- Teraz będziesz wiedzieć. - odpowiedział a jego kąciki ust znowu delikatnie się uniosły.
- Och, no nie wiem ..- mówiła z pogardą elfka. To był jej sposób na ciekawe poznawanie znajomości z innymi, lubiła drażnić się z elfami, była po prostu czasami wścibska. Aczkolwiek wiele osób uważało że to daje jej więcej uroku. Taka już była. Miła i wścibska.
- Jak to?- zapytał z również lekką pogardą. Jasmine słysząc to domyśliła się, że książę stara się do niej dostosować. Spodobało jej się to.

Rozmowa młodej pary elfów przebiegła w bardzo miłej i wesołej atmosferze. Rozmawiali tak dłuższy czas, aż nagle kiedy zaszedł już późny wieczór urok Lothlorien był jeszcze piękniejszy. Wszystko wydawało się takie magiczne. Drzewa oraz Talany można by powiedzieć że mieniły się swą kolorystyką. Cały ten wieczór można było określić, że wszystko idealnie ze sobą komponowało. Widać było, że fontanna w ogrodzie równie pięknie migotała swym światłem odbijającym się od drzew i księżyca.

- Och - dodał rozbawiony młody elf. Jest już późno, może chodźmy już powoli?
- Tak, dobry pomysł. - powiedziała Jasmine bez żadnych zaprzeczeń. Jedną z tego że tak szybko odpowiedziała był fakt, że wieczór był chłodny i trochę zmarzła. Ale nie chciała tego pokazywać. Więc wstali, i spacerem wracali w kierunku swoich Talanów.
- Dziękuje, naprawdę świetnie się z Tobą rozmawiało- dodała spokojnym głosem, spoglądając na Legolasa. Patrząc na niego nie potrafiła się nie uśmiechnąć.
- To raczej ja powinienem Ci dziękować. Jasmine. - odparł z jakże szarmanckim uśmiechem. Ich oczy spotkały się przez chwilę.
- No to, nie ma za co. - odparła lekko speszona elfka.

Chwilę ciszy Jasmine i Legolasa przerwała nadchodząca postać.
- Kto to.. - szpenęła do Legolasa Jasmine.
- Tu jesteś, szukałam Cię wszędzie!- powiedziała elfka która stanęła naprzeciwko elfów.
- Tauriel - powiedział cicho - dlaczego mnie szukasz? I jak się tu w ogóle znalazłaś.
- Twój Ojciec mnie przysłał, abym pomogła obciążyć cię z pilnowania elfów z którymi tu przyjechałeś, zresztą może będziemy mieli więcej czasu wolnego. Mówiąc to elfka z premedytacją spojrzała na stojącą tuż obok Legolasa Jasmine.
- Legolasie, może mi wyjaśnisz, kim Ona jest? - odparła wzburzona jakby obecnością nowej elfki.
- Ach tak. To jest Tauriel, moja przyjaciółka, razem się wychowywaliśmy w Mrocznej Puszczy. Jest niesamowita ... - ciągnął tak elf chichocząc przy tym z Tauriel i nawzajem wymieniali się jakimiś wspólnymi wspomnieniami.
-Dobrze zrozumiałam- powiedziała Jasmine przewracając wzrok w drugą stronę
 - świetnie - pomyślała.

Cała trójka stała tak i dwoje elfów rozmawiała o Mrocznej Puszczy i jakie widnieją tam problemy. Nie zabrakło też rozmów Legolasa z Tauriel o ich wspomnieniach z różnych terenów.
Tauriel była odziana w brązowe, materiałowe spodnie, kozaki bardzo podobnego odcienia. Całość dopełniał długi zielony płaszcz, ze skórzaną na przodzie kamizelką przypominającego gorset. Z tyłu miała łuk oraz kołczan wypełniony strzałami. Nie zabrakło też dwóch mieczy które były przymocowane na skos, między kołczanem. Tak wyglądali elfowie którzy pełnili swoją wartę oraz był to ich strój wojenny.
Miała długie rude włosy, niemalże takiej samej długości jak Jasmine. Na czubku głowy miała splecione dwa warkocze, oraz od boków też widniały dwa zaplecione warkoczyki.

- Dorze, to ja nie będę przeszkadzać, do swego Talanu mam niedaleko, przejdę się a Wam nie będę już zakłócać - odparła zmieszana Jasmine.Widziała, że Tauriel patrzy na nią dość nie przyjemnym wzrokiem. Jakby ukartowała to wszystko. Brązowo włosa elfka bez zastrzeżeń odwzajemniła niemiły wzrok wobec stojącej naprzeciwko niej elfki.
- Jasmine - ciągnął Legolas - tak mi przykro, nie chciałem aby tak wyszło, mam nadzieje że się na mnie nie gniewasz.
- Nie nie,skądże- odpowiedziała robiąc sztuczny uśmiech.
- To cieszę się, wynagrodzę ci to jakoś. - uśmiechnął się ostatni raz do elfki.
- Nie trzeba. - mruknęła pod nosem. A więc do widzenia. Odparła Jasmine spoglądając w ich kierunku. Usłyszała tylko odpowiedź Legolasa, jednakże Tauriel już nie.

Jasmine była już niedaleko swego Talanu kiedy obróciła się za siebie ostatni raz aby spojrzeć na elfów, widziała jak równie dobrze się dogadują, i uśmiechają do siebie.
- Nawet się nie obejrzał - pomyślała w głowie Jasmine nic nie rozumiem..

Z tym oto dość kiepskim na koniec dnia humorem Jasmine będąc w swym mieszkaniu po niedługim czasie ułożyła się do łóżka.Nie umiejąc zasnąć elfka wciąż miała w głowie pełno pytań dotyczącej przyjaciółki Legolasa. Niepokoiła ją ta sytuacja.
- Och Tauriel, nie potrzebnie tu przyjeżdżałaś - pojawiło się w jej głowie to ostatnie zdanie.
Po czym udała się sen..





sobota, 5 października 2013

Niespodziewana znajomosc.

Jasmine siedziała właśnie w swoim Talanie. Szykowała się na kolację, więc zaczesała ostatni raz swoje długie, brązowe włosy i miała z chodzić na dół. Nagle usłyszała nieznajome głosy. Wróciła się, spojrzała delikatnie przez okno i z daleka ujrzała kilku dostojnych elfów stojących przy głównym wejściu do największego z Talanów. Zaciekawiona pośpiesznie zeszła na dół i odgarniając włosy do przodu, chwyciła dwoma rękami boki swej białej sukni, przy czym unosząc ją lekko poszła w ich kierunku.
Niestety przy jej nieszczęściu został tylko Haldir i jeden z elfów. Reszta ruszyła już w kierunku jadalni gdzie zbierały się już elfy.
- O! Witaj Jasmine.- przywitał ją Haldir.
- Witaj.- Odparłam uśmiechając się delikatnie.Jednak zaciekawiona postawą młodego elfa stojącego obok, nie potrafiłam się skupić na niczym innym.
- Legolasie- Rzekł do niego. To jest Jasmine. Córka królewskiej pary. Księżniczka Lorien.- mówił z dumą Haldir, jak gdyby bez żadnych skrupułów.
- Legolas uśmiechnął się.- Miło mi Cię poznać Jasmine. Legolas zrobił krok w moją stronę przy czym skłonił się lekko nie spuszczając ze mnie wzroku.
- Mnie również. - zaśmiałam się delikatnie, jak zawsze kiedy czułam się troszke nieswojo.
- Co Cię tu sprowadza?- spytałam od razu zaciekawiona.
- Nic specjalnego, Lorien przyciąga samą swoją pięknością. Zawsze kiedy miałem okazję tu być, było to tylko przez chwilę, że nawet nie miałem czasu spokojnie jej podziwiać, całej.- dodał z uśmiechem.- tak więc teraz, chciałbym pobyć tu na dłużej, wraz z moimi towarzyszami.
- Rozumiem.- Odparłam nieco zdziwiona. Rzadko się spotyka, aby elfy z dalszej części Śródziemia przyjeżdżały do Lothlorien..- myślała.
Chwilę ciszy jaka nastała przerwał Haldir.
- Może chodźmy na kolację?- stojąc tu cały czas nic nie zdziałamy.- spoglądnął na Jasmine i Legolasa.
- Tak zgadza się, zaśmiałam się lekko.- spoglądając w stronę nowo poznanego elfa.Który również odwzajemnił uśmiech.

Kolacja minęła jak zawsze w spokoju, po przybyciu nowych towarzyszy i księcia Mrocznej Puszczy nie obeszło się bez różnych dyskusji ze strony królewskiej pary jak i pozostałych elfów. Jednak dość przygnębiona Jasmine, mająca dość panującego szumu, po krótkim czasie wstała i wyszła już z jadalni kierując się do wyjścia.
- Ugh. - westchnęła. To nie na moje nerwy myślała.
Idąc zamyślona nawet nie zorientowała się, w jakiej chwili podeszła do niej Amber. Jej przyjaciółka.
- Już po kolacji? zawsze zostawałaś dłużej.- odparła Amber która przeczuwała że coś jest nie tak.
- Jestem po prostu zmęczona, dobrze?- Jasmine westchnęła jeszcze raz unikając kontaktu wzrokowego z Amber.
- Niby po czym?- dopytywała się przyjaciółka.
- Po...- przeciągała.
- Nie wykręcaj się, Jasmine.- odparła Amber szeroko uśmiechając się do niej. Coś Cię gryzie, a ja dowiem się co, lub kto.
Jasmine momentalnie zmieniła temat. Nie miała ochoty tłumaczyć czegoś swojej przyjaciółce, czego sama do końca nie rozumiała..
-A ty też wyszłaś już z jadali?- zapytałam.
- Tak. Dzisiaj idę wcześniej, ponieważ chciałam iść do Caras Galadhon. Pójdziesz ze mną?
- Nie mam innego wyjścia. - zaśmiałam się.

Spacer dziewczyn nic nie zakłócało. Szły spokojnie przez ścieżki między Mallornami. Znały się bardzo długo dlatego w każdej sprawie ufały tylko sobie nawzajem. Amber była niewiele niższa od Jasmine, miała jasne blond włosy oraz niebieskie oczy, i zawsze po bokach zaplecione warkocze spięte z tyłu głowy. Była raczej elfem prowadzącym spokojny tryb życia, nie lubiła ruszać się z Lorien, bo nigdzie nie czuła się tak bezpiecznie jak u siebie. Jasmine bardzo rzadko kiedy udaje się ją wyciągnąć poza tereny Lothlorien. Nie mówiąc już o jazdy konno...

Po niedługim spacerze w końcu znalazły się w sercu Lorien, gdzie Talany widniały swoją pięknością i konary drzew połyskiwały na biało. Zaraz po zejściu w dół po schodach na środku stała piękna fontanna w której woda była niemal niebieska.
Wokół było pare pięknie rzeźbionych ławek. A na jednej z nich postanowiły zasiąść przyjaciółki. Po krótkiej konwersacji Amber oznajmiła Jasmine że musi już iść.
- Tak szybko?- spytałam z nie do wierzeniem.- ledwo przyszłyśmy ..
- Wiem przepraszam Cię, jutro się spotkamy.
Amber pośpiesznie idąc po schodach w górę zniknęła między drzewami.
Jasmine znowu zagarnęła swoje piękne włosy do przodu. Przy czy podparła się łokciami o uda, i twarz miała lekko spuszczoną gdzie podpierała ją na rękach.
Po chwili usłyszała czyjeś kroki w trawie. Oderwała wzrok z ziemi na twarz osoby spacerującej po Caras Galadhon.
- Legolas?- wyszeptała cicho ciągle na niego spoglądając..
- O, Jasmine.- zauważył ją elf i podszedł do niej. Mogę się dosiąść?- spytał delikatnie unosząc kąciki ust.
- Tak, pewnie.- powiedziała zerkając na Legolasa.