-No słucham- Tauriel wciąż drwiła z elfki.
-Poszło mi znakomicie, wiesz, ale poszłoby mi lepiej gdybyś się znowu nie wtrąciła!- zaczęła krzyczeć, wszyscy wokoło zaczęli się patrzeć na dwie młode elfki, kłócące się. Rzadko kiedy było spotykane takie zdarzenie.
-Słucham?!-wyparła się Tauriel.-Gdyby nie ja, i moja armia z pewnością byście sobie nie poradzili, a Ty jeszcze śmiesz mi mówić, że się wtrącam?- Tauriel nie dawała za wygraną.
-Dalibyśmy sobie rade, i to bez Ciebie i twojej armii!- elfka gestykulowała rękoma.
-Chyba sama nie nie wierzysz w to co mówisz- parsknęła śmiechem rudowłosa elfka.
-Wiesz co, nie mam ochoty już z Tobą rozmawiać.. szkoda mi czasu- z tymi słowami elfka momentalnie ochłonęła, obróciła się i kierowała ku koniowi.
Tauriel złapała za nadgarstek Jasmine i pociągła ją lekko.
-Od kiedy księżniczka tak się owo zachowuje?- znów prowokując czarnowłosą dziewczynę.
Jasmine momentalnie wyszarpnęła się dziewczynie.
-Jesteś bezczelna!- opryskliwie parsknęła w jej stronę elfka. - słuchaj nie wiem, o co Ci chodzi, ale zostaw mnie w spokoju, i nie pokazuj mi się na oczy. Najlepiej wynoś się z mojego Królestwa. Jeżeli nie, sama do tego doprowadzę. Wszyscy elfowie będący przy owym zdarzeniu zamarli po tych słowach. Jeszcze nikt nigdy w taki sposób nie postawił się Tauriel. Nigdy nie miała Ona konkurencji. A teraz, czyżby miało się to zmienić?
Jasmine w spokoju dosiadła teraz Figaro.
Tauriel wyśmiała elfkę.-chyba nie sądzisz, że Ty możesz mi coś zrobić?
Dziewczyna już nie odpowiedziała. Właśnie miała już odjeżdżać kiedy podbieg do niej Legolas. Stanął naprzeciwko niej.
-Jasmine poczekaj, wrócimy razem- mówił spokojnym głosem.
-Przepraszam, ale nie tym razem- elfka zebrała wodze i pogalopowała w dół drogi którą przyjechała wraz z Legolasem. Kiedy odjeżdżała, kwiat który podarował jej Legolas, spadł.
Książę podniósł go i obrócił się ku Jasmine, mógł Tylko patrzeć, jak odjeżdża. Nic nie mógł zrobić. To co się stało, nie dawało mu to spokoju. Teraz wiedział, o co w tym wszystkim chodzi..
Blond włosy elf udał się do swojego konia po czym właśnie miał go dosiadać kiedy odezwała się Tauriel.
-Nie rozumiem jej- westchnęła elfka. Mówiła nader spokojnym głosem. Jak gdyby nic się nie stało.
Legolas teraz bez żadnych skrupułów dosiadł konia, jakby to co powiedziała Tauriel w ogóle do niego nie doszło.
-Idziesz?- skierował wzrok ku elfce z poważną mimiką twarzy i równie poważnym głosem.
-Ale ...- jąkała zmieszana Tauriel. Czyżby to, co działo się kilka minut temu, wcale nie dotknęło Legolasa, a może nie zrobiło to na nim żadnego wrażenia? W głowie elfki zrodziło się spore zamieszanie.
-Idziemy..- elfka krzyknęła coś do elfów i Ci ustawili się po czym wszyscy powolnym marszem udali się do domu. Legolas jechał powoli na koniu obok idących elfów.
Jasmine wciąż galopując dojechała już do Lorien. Jedną z dróg dotarła do stajni i cała roztrzęsiona zaprowadziła Figaro do boksu. Elfowi obok powiedziała tylko, aby go rozsiodłał i zajął się nim. Sama pośpiesznym krokiem wyszła ze stajni.. nie zważała uwagi na nikogo. W jej głowie wciąż siedziało zdarzenie z ostatniej chwili. Nie wytrzymując delikatna łza przejechała jej po policzku. Otarła ją i w końcu była już przy swoim Tallanie. Weszła po schodach i otworzyła białe, piękne zdobione drzwi. Które były zrobione z najlepszego drzewa.
Elfka weszła do pomieszczenia po czym mocno zatrzasnęła za sobą drzwi. Stanęła na środku mieszkania i jedną ręką ogarnęła swoje piękne, brązowe włosy.Przymknęła delikatnie oczy, zmarszczyła usta po czym kolejne łzy zaczęły spływać jej po policzkach. Tym razem ich już nie otarła..
Jasmine zdjęła swój łuk i odpięła kołczan ze strzałami, przez chwilę trzymała je w dłoniach, po czym z największą siłą wyrzuciła je w pokój. W dziewczynie zgromadził się jakiś ból, którego sama nie umiała dokładnie opisać. Łzy zaczęły nieustannie spływać z jej oczu. Teraz wyciągnęła dwa miecze które również wyrzuciła z jakże wielką siłą i nienawiścią. Jasmine klęknęła na ziemi zakrywając twarz rękoma. Płakała. Nie był to zwyczajny płacz, lecz płacz nienawiści, bólu.
-Nienawidzę jej!- krzyczała Jasmine- Nienawidzę!- po czym znowu zaczęła ryczeć..
Po chwili do mieszkania elfki weszła zabiegana Amber.
-Matko, Jasmine, co się stało?- elfka uklękła obok rozpaczającej Jasmine.
-Nic!- wymamrotała zapłakanym głosem dziewczyna.
W końcu podniosła twarz, przejechała ręką od czubka głowy włosy. Twarz miała całą zapłakaną. i czarne smugi pod oczami od makijażu jaki miała. Amber nigdy nie widziała elfki w takim stanie.
-Powiedź co się stało?- spytała po raz kolejny.
-Nienawidzę jej, rozumiesz- zmęczonym głosem odparła Jasmine.
-Ale kogo?- chodź- Amber chwyciła delikatnie Jasmine a ramię-usiądziemy na łóżku..
Jasmine wstała i razem z Amber usiadła na łóżku, tak jak zaproponowała.
-Ona robi wszystko, żeby mnie upokorzyć, zniszczyć!- Jasmine znowu podniosła ton.. łzy nie przestawały jej spływać.
-Kto, ta Tauriel?- spokojnym głosem odparła Amber.
-Tak, ta Tauriel!- z tymi słowami Jasmine spojrzała na swoja przyjaciółkę- a kto inny!
-Ale powiedź mi, co się stało takiego?
Jasmine wstała z łóżka i zaczęła nie spokojnie kręcić się naprzeciw siedzącej Amber.
-Wyśmiała mnie, przy wszystkich, rozumiesz, jakby Ona była najlepsza.. - elfka westchnęła mocno.
-A to.. Legolasa tam nie było?- Amber wpatrywała się w Jasmine.
Dziewczyna słysząc to imię momentalnie znowu się zdenerwowała. Stała odwrócona tyłem do elfki patrząc na wielkie okno które było naprzeciw jej łoża.
-Amber, wyjdź..-szepnęła spokojnym, jednak napiętym głosem do złotowłosej elfki.
-A-ale, dlaczego- Amber wyprostowała się, i przejechała rękoma po swoich udach.
-Wyjdź, nie rozumiesz!- krzyknęła ostro do Amber. Nie odwracając się.
Z tymi słowami elfka bez żadnych już słów wstała, i wyszła trzaskając drzwiami.
W tym momencie Jasmine odwróciła się, i znów rzuciła jednym mieczem który leżał na podłodze w drzwi.
-Ugh!- warknęła elfka siadając na łóżku.
Przejechała ostatni raz po włosach i przetarła dłońmi swoją twarz, całą z łez i czarnego tuszu.
Położyła się na plecach, i przewróciła na prawy bok. Nic już dzisiaj nie chciała robić. Tylko żeby wszyscy dali jej święty spokój.